Całkiem niedawno, biorąc pod uwagę dobrą pogodę (ciepło, słonecznie) wybrałem się po raz kolejny do stolicy Campanii, do miasta o którym mówi się że trzeba je zobaczyć i umrzeć. Aczkolwiek niektórzy to przysłowie traktują, że można umrzeć tu od brudu na ulicach. Jak już wielokrotnie pojawiają się to w opowieściach zatrudnionych pomocy domowych, włosi cierpią na chorobę nieskazitelnej czystości która jest tu na pokaz. Częścią tego jest zmuszanie pomocy domowych do zakładania fartuszków, nawet jeśli stanowią one ochronę ich własnych ubrań które często stanowią koszulki i (niestety) spodnie.
Widoczny w miniaturce tej opowieści zamek to oczywiście fasada, coś co widzimy z zewnątrz. Kiedy mieszka się na ostatnim piętrze z najlepszym widokiem na morze, dla twojej gosposi dalej oznacza to widok na wystawione na balkon pranie. Kuchnia z której dochodzą przepiękne zapachy to dla twojej służącej pomieszczenie w którym jest najwięcej sprzątania. Pralnia której na co dzień nie widzisz to dla twojej pomocy domowej pomieszczenie z tyłu domu w którym spędza długie godziny. Zapraszam w podróż po magicznym świecie włoskich pomocy domowych, wśród których spotkałem (często z daleka) emigrantki z Afryki, Indii, Sri Lanki, Filipin a także Europy Wschodniej.
Proszę nie kopiować.
Bliższą moją uwagę przykuła krzątająca się w kuchni jak mi się zdaje Rumunka która pierwszego dnia oprócz sukienki i (przekrzywionego) dopasowanego kolorystycznie fartuszka nosiła także w uszach biżuterię; następnego dnia zostało to na szczęście skorygowane. Na jednym z osiedli spotkałem aż dwie młode kobiety pracujące jako pomoce domowe; przechodziłem tam wielokrotnie aby przyjrzeć się rytmowi ich pracy. Pierwszą z nich nieco otyła Ukrainka w niebieskim i mocno rozpiętym fartuszku:
Jednak zachwycony byłem tą drugą. Codziennie około południa prasowała i myła okno sypialni, zawsze ubrana w ciemny niewygodny fartuch z długimi rękawami, odpowiedni oby o każdej porze roku pozbawić ją kobiecości, uroku, oby mogła siebie tak oglądać w odbiciach szyb.
Do mycia okien na mokro zakładała jaskrawe pomarańczowe rękawice, do wytarcia na sucho zdejmowała je. Do rozkładania ubrań Pani kazała jej dodatkowo wiązać włosy.
Jako że to ostatni wpis w tym roku, kilka słów podsumowania. 46 postów w tym roku, z tego jeden tylko wywiad, 2 wycieczki zagraniczne i cztery rozbudowane historie o pracy pomocy domowych. Ponad 10 tysięcy unikalnych użytkowników którzy wykonali prawie 80 tysięcy odsłon strony. 10% z was wraca regularnie. 70% użytkowników to mężczyźni, 30 to kobiety, większość was ma od 18 do 34 lat.
Wśród odwiedzających są osoby zarówno zainteresowane czasami wiktoriańskimi, pracą housekeepingu, serialami i telenowelami. W dalszym ciągu artykuł o pracy supervisora w hotelu jest najpopularniejszych, mimo że pochodzi on z zamierzchłych czasów 2011 roku.
Do zobaczenia w przyszłym roku.