Irlandia kojarzy mi się z przede wszystkim z dwoma rzeczami – piwem i emigracją. O ile nie jesteśmy (choć można się kłócić czy to dobrze czy źle) drugą Irlandią, warto jednak poznać dwa pochodzącego z tego kraju filmy.
Nora
Nakręcona w 2000 roku opowieść przedstawia historię młodości pisarza Jamesa Joyce’a i jego miłości Nory Barnacle. W filmie przenosimy się do Dublina roku 1903, kiedy to, odesłana przez wuja Nora rozpoczyna pracę jako pokojówka w Finn’s Hotel.
W rolę Nory wcieliła się Susan Lynch, o kostiumy zadbała Consolata Boyle. Jak widać zasady ubiory ówczesnych pokojówek były dość restrykcyjne. Czarne sukienki ze sztywnymi kołnierzykami, lśniące mankiety, wykrochmalony wielki fartuch którego ciasne zawiązanie zajmowało dłuższą chwilę a także biały czepek sprawiał, że ich praca na pewno nie należała do zbyt wygodnych. Dziewczyny przypominały bardziej wiktoriańskie służące, niż takie jak dziś widzimy sprzątaczki. W przeciwieństwie jednak do innych zatrudnionych pokojówek, Nora łamie jedną z reguł obowiązujących w hotelu – stroni od noszenia czepka.
Helen
Drugim z ciekawych Irlandzkich filmów jest „Helen” ze świetną rolą debiutującej tu Annie Townsend. Nie wgłębiając się zanadto w psychologiczną fabułę, film opowiada o nastoletniej dziewczynie która pomaga policji w rekonstrukcji. Ma ona niejako „zagrać” ostatnie kroki Joy, zaginionej i dotąd nieodnalezionej dziewczyny.
Helen i Joy róźni wszystko. Joy miała beztroskie, pełne szczęścia życie. Wychowana w kochającej rodzinie, mającą przed sobą świetlaną przyszłość. Helen natomiast od dzieciństwa błąkała się w instytucjach pomocy, opuszczona przez rodziców nie była dla nikogo kimś ważnym.
Jak łatwo się domyśleć, Helen pracuje jako pokojówka. Ważną częścią filmu jest gra kolorów. Joy nosiła żółtą kurtkę, Helen ubiera czerwony uniform. Pokazuje to pewnego rodzaju kontrast, zakreśla różnicę między dwoma dziewczynami, wskazuje jak oddalone od siebie były. Odmienne kolory definiują kontrast między dwoma światami w których wychowały się Joy i Helen.
Drugą z pokojówek (na zdjęciu po lewej) gra również debiutująca Maria Vishnjakova. Pochodzi ona z Estonii i dwa lata temu przyjechała do Irlandii zupełnie sama. Opowiada Helen, że nie jest tak łatwo wrócić z miejsca które daje nową szansę, pozwala zacząć wszystko od nowa. Przyjeżdżając tutaj zmieniła wszystko, łącznie z językiem. Jak więc wrócić do domu?
Równie dobrze zamiast dziewczyny z Estonii można byłoby umieścić pokojówkę z Polski. I zastanowić się: czy zawsze tak jest, że ucieczka do nowego świata zamyka drogę do powrotu? Czy emigracja (która stanowi jeden z wątków filmu) – to poruszanie się w nieznanym otoczeniu, bez nikogo, samotnie – nie odzwierciedla życia tytułowej Helen?