Moim celem było powtórzenie podróży z 2016, gdzie na ulicach Barcelony i Hiszpanii podglądałem pracę pomocy domowych. Czy tym razem efekt był satysfakcjonujący? Niestety nie. W obu miastach widać kryzys. Na ulicach o wiele mniej ludzi, w metrze luz a sklepy święcą pustkami. Poziom przestępczości wzrósł i ludzie są przewrażliwieniu na punkcie obcych chodzących po ich osiedlu (teren publiczny) albo siedzący zbyt długo na ławce. Ilość umundurowanych gosposi spadła znacząco, kiedyś w ciągu dnia natrafiałem na kilkanaście osób, tak tym razem na jedną góra dwie. Ale dzięki niezliczonym kilometrom i zdartym piętom udało mi się wykonać kilka ciekawych fotografii.
Pierwszą z nich to południowo amerykańska asistenta która swojej Pani pomaga w porannych zakupach. Porannych znaczy się po godzinie 10:00. Jak widać Pani ubrana jest luźno i nosi wygodne buty, gosposia zaś nie ma prawa wyjść w jej towarzystwie w niczym innym niż w pełnym uniformie koloru różowego. I to ona nosi torby, Pani tylko torebkę. Co ciekawe pokojówka była z twarzy o wiele ładniejsza niż jej pracodawczyni (albo córka pracodawczyni), pewnie to był główny powód aby pokazać na ulicy kto jest kim.
Następna to młoda emigrantka którą dostrzegłem na balkonie gdy pewnego z dni dochodziło południe. Pani nie może przecież zająć się kwiatami na balkonie, od tego ma służbę.
Kolejną przyłapałem dwukrotnie w sklepie kiedy robiła zakupy. Nikt jej nie pomyli z domownikiem. Ciekawe w sumie czy wiedzą gdzie te bułki kupić.
Ubrana w ten sam typ uniformu kobieta sprzątała balkon kilka ulic dalej.
Inna zaś, pochodzenia azjatyckiego, szła na zakupy.
Przenosimy się do następnego miasta. O poranku dostrzegłem nieco już starszą pokojówkę ubraną w czarno-biały strój którą wysłano do kupienia porannej gazety. Widać kult prasy wiecznie żywy w Hiszpanii.
W innej dzielnicy dwa razy natknąłem się na klasycznie umundurowaną gosposię która wracała z zakupami, a potem wyprowadzała gromadkę psów. Wszystko to odbywało się a największy upał, tuż po rozpoczęciu siesty. Jak widać, przerwa od pracy dla służby domowej nie obowiązuje.
Następnego dnia spotkałem tą oto niewiastę która powinna przed wyjściem z domu spojrzeć w lustro. Fartuszek jest absolutnie źle przypięty, co, przyznaje sam zobaczyłem dopiero gdy otworzyłem zdjęcia na większym ekranie.
W innej z dzielnic spotkałem kobietę ubraną w klasyczny uniform noszącą dwie ciężkie siatki z zakupami w najgorszy upał dnia.
Ostatnia zaś miała dość nietypowy uniform, znaczy się pod kątem kolorów. Biała sukienka i niebieskawy fartuszek to nie jest zbyt udane połączenie, ale widocznie nie miała innego wyboru. Ale co ja piszę? Służąca i wybór?