Historia Elizy – część ósma

Minęły dwa lata, odkąd Eliza zaczęła pracę u Señory. Ich stosunki rozluźniły się, a dzieci nie zostawiały już niespodzianek w łazience. Czasami nawet z nią rozmawiały i pomagały w nauce języka hiszpańskiego. Antonio pokazywał się rzadko, ciągle był w delegacjach.

Kolejne lato zapowiadało się jeszcze gorętsze od poprzedniego. Eliza uznała, że już czas zapytać Panią. Zapukała do pokoju i odważyła się powiedzieć:

– Señora, jest mi niewygodnie i gorąco w tym uniformie. Czy mogłabym przestać go nosić?

Sofia odłożyła gazetę i spojrzała poważnie na Elizę.

– Elis, nigdy więcej nie proś o takie rzeczy. Jesteś służącą w tym domu, a nie domownikiem. A teraz wracaj do pracy.

Eliza posłusznie schyliła głowę i bezgłośnie wyszła z pokoju. Całe to niewinne pytanie zdenerwowało Panią. W tym tygodniu nie będzie dnia wolnego. Od następnego poranka Señora rozpoczynała dzień od inspekcji ubioru swojej służącej. Przestała ją nazywać po imieniu. Aby przypomnieć Elizie o jej roli w tym domu, za każdym razem zwracała się do niej słowem „służąca”. Służąca, podnieś to. Służąca, wytrzyj to. Służąca przynieś to, zanieś to, wyjmij, połóż. Wyszoruj to.

Któregoś dnia Sofia postanowiła towarzyszyć Elizie na zakupach. Ubrała swoją najkrótszą przewiewną sukienkę i drogie szpilki. Wyglądała pięknie. Weszli do Consum, supermarketu zlokalizowanego na Via Augusta, dziesięć minut drogi od domu. Sofia przechadzała się między półkami wskazując Elizie produkty. Przy kasie, Eliza musiała wyłożyć wszystko na taśmę a następnie zapakować. Nie wszystko zmieściło się w jej wózku. Kiedy Sofia szła obok Elizy, trzymając w dłoni niewielką torebkę mieszczącą portfel i telefon komórkowy, Eliza jedną ręką dźwigała dwie wypchane siatki, a drugą ręką ciągnęła swój wózek. Na Carrer de Reina Victoria rozdzieliły się. Sofia zagadała do zarządcy domu palącego papierosa. Narzekała, że zakupy były okropnie meczące. W tym samym czasie Eliza starała się zapakować wszystko do windy.

Zepsuła się zmywarka. Eliza odkręciła kurek w zlewie. Za mocno. Struga gorącej wody wystrzeliła prosto na jej uniform. Przeklęła. Do kuchni przybiegła Sofia i z rozbawieniem spojrzała na Elizę. Jej służąca to niezdara, stwierdziła. Postanowiła to wykorzystać.

Sofia usiadła na krześle w kuchni i popijała sok. Obserwowała jak jej służąca zmywa naczynia. Wyjęła telefon komórkowy i rozpoczęła rozmowę z przyjaciółką. Ostentacyjnie narzekała na upał, na ilość obowiązków jakimi musi się zajmować, na brudne okna, zakurzone dywany i szybko psujące się jedzenie. Ani razu nie wspomniała przez telefon o Elizie. Służąca była coraz bardziej zdenerwowana ale cierpliwie myła naczynia. Gdy skończyła, chwyciła mop i zaczęła wycierać podłogę. Sofia dalej rozmawiała i złośliwie siorbała zimny sok. W końcu zaczęła mówić o Elizie. „Wyobraź sobie kochana, co zrobiła moja służąca. Tak, ta leniwa młoda dziewczyna. A więc zapytała mnie czy może ubierać się w co chce. Niewiarygodne. Służąca stawia żądania. Wyobrażasz to sobie? Nie, oczywiście, że nie. Jeszcze ktoś by pomylił ją z moją córką. Dwa lata i ona myśli że ma jakieś prawa…” Eliza odłożyła mopa i zamierzała wyjść z kuchni. Przeprosiła i skierowała się do drzwi. Sofia chwyciła ją za rękę.

– A ty dokąd?

– Skończyłam sprzątać kuchnię, Señora. Idę odpocząć.

Sofia wylała całą szklankę soku na podłogę pod stołem.

– Podłoga jest wciąż brudna. Najpierw ją wyczyścisz.

Sofia kontynuowała pogawędkę: „Czy mówiłam ci już o mojej służącej? Ta niezdara właśnie wylała sok. Cała kuchnia jest brudna. Nie, oczywiście, że nie. Trzymam nogi na stole. Zdjęłam też buty, jakie to przyjemne…”. Eliza w tym samym czasie na rękach i kolanach szorowała kafelki. Wszystko było klejące. Pani nie przestała rozmawiać, nawet jak Eliza była pod stołem. „Nie wyobrażasz sobie jak jest tu gorąco. A ja cały czas coś muszę robić. Myślałam, że moja służąca to porządna dziewczyna…”.

Wieczorem, gdy Eliza jadła swój lichy posiłek, płakała. Była sama w kuchni. Dziś były jej urodziny, o których nikt nie pamiętał. Z kieszeni fartuszka wyciągnęła świeczkę, a na wydzielony talerzyk położyła kawałek ciasta, który schowała przed Panią. Usłyszała dzwonek. Señora wzywa.

Wstała, wygładziła ręką fartuszek i wyszła.

Koniec.

1 Comment

Dodaj komentarz