Dzisiaj była niedziela i wszyscy domownicy dłużej spali. Za wyjątkiem Elizy, która od wczesnego świtu sprzątała kuchnię i salon. Miała na sobie swój codzienny uniform i nie mogła doczekać się chwili kiedy go zdejmie. Eliza wyszła na ulicę ze śmieciami. Po wczorajszej imprezie był to już trzeci worek. Kiedy wróciła, Señora była w kuchni, ubrana w satynowy szlafrok. Przyglądała się podłodze i blatowi. Wszystko było błyszcząco czyste. W salonie usiadły dzieci i włączyły telewizor. Pośpiesznym krokiem skierowała się do ich łazienek. Cristina pozostawiła po sobie ręcznik na podłodze a umywalka była poplamiona szminką. Nic przerażającego. Javier jak zawsze nie szanował jej pracy. Nie potrafił wcelować do muszli. Wszystko wokół było obsikane. On to robi specjalnie. Westchnęła. Uklękła i zabrała się do roboty. W odbiciu prysznica, dostrzegła, że wrócił do pokoju. Podszedł do niej i z uśmiechem obserwował jak wyciera podłogę. Była zdenerwowana, ale nie mogła nic powiedzieć. Nie dzisiaj. Pokornie chwyciła ścierkę i szorowała kafelki nie zwracając na niego uwagi.
W salonie Javier próbował ją sprowokować, skarżąc się, że jego kubek jest brudny, albo tosty za mocno spieczone. Pani nie reagowała. Jak przy każdym posiłku Eliza stała obok stołu i czekała aż wszyscy skończą jeść. Dyskretnie sprawdzała, czy jej fartuszek jest prawidłowo zawiązany. Nie chciała podpaść.
Gdy wróciła z zakupów, nikogo nie było w domu. Było tak cicho i spokojnie. Nie było dodatkowych instrukcji od Pani. Weszła do swojego pokoju i przebrała się. Nałożyła makijaż i wyszła z domu frontowymi drzwiami. Przy wyjściu uśmiechnął się do niej ochroniarz. Nie poznał Elizy.
Następnego dnia, po tym jak posprzątała pokoje i łazienki, spotkała Señorę w kuchni. Zaskoczona Eliza spojrzała na to co robi. Pani miała nowe hobby. Gotowanie. Telewizyjne gwiazdy doradzały, że każdy powinien gotować. Sofia nieporadnie stała przy stole kuchennym nie wiedząc co robić dalej. Cała kuchnia była zasyfiona. Pani usiadła na krześle i zamierzała obserwować jak wyczyścić kuchnię. Eliza założyła gumowe rękawiczki. Zaczęła od piekarnika. Był przypalony, tak jak imitacja ciasta, które wyrzuciła do śmietnika. Ostrą szczotką Eliza skrobała wnętrze piekarnika. Potem posprzątała rozsypaną mąkę. Gdy już kończyła, spojrzała na buty Señory. Uklękła. Były brudne zarówno od mąki i rozlanego mleka. Spojrzała na Panią. Nie zareagowała. To było oczywiste, że służąca ma dbać o Panią. Sofia wstała bez słowa. Nie podziękowała. Pani nie jest od tego aby dziękować służbie. Ona wydaje polecenia.
Następne godziny spędziła w pralni. Czekając na pralkę, prasowała bieliznę i skarpety i układała je w komodzie. Wieczorem, kiedy leżała w łóżku, zastanawiała się co przyniosą następne dni. Czy Pani ją polubi? Czy stanie się powiernicą dziewczęcych sekretów? Czy Antonio, którego nie widziała od kilku dni, zakocha się w niej? To tylko telenowela. Jutro, jak zawsze, Eliza zawiąże fartuszek i zacznie kolejny żmudny dzień.