Praca pomocy domowej: Włochy – wywiady, komentarze

Jak wspominają emigrantki, często mundurki są tylko na pokaz, aby pokazać kto tu jest Signorą a kto Panią domu. Częstym motywem jest zazdrość:

Moja Pani też była zazdrosna o męża i syna. Ja wtedy miałam 20 lat. Jej syn miał 15 a mąż po 40stce był. Pracowałam jako niania do bliźniąt i pomoc domowa. Ale długo tam nie zostałam tylko tydzień czasu, tamta baba była okropna.

Czasami może dojść do nieoczekiwanej pomyłki:

Czasami Panie mają kiepską prezencję, więc uniform jest odzwierciedleniem kto jaką pozycję zajmuje, żeby nie było pomyłki. Zdarzyło się jednej mojej znajomej, zmienili listonosza i był poinformowany ze tu i tu często otwiera Pani co przychodzi sprzątać, właścicielka otworzyła w dresie trochę już spranym i z włosami byle jak upiętymi i listonosz dokładnie tak powiedział: mi può chiamare la signora che ho la raccomandata da firmare od tej pory moja znajoma miała fartuszek mimo że przynosiła sobie bluzkę i leginsy oraz klapki na przebranie.

Inna zaś, w rozbudowanej relacji wspomina pracę w charakterze służby domowej, gdzie stroje służbowe były bezwzględnie wymagane.

Ja pracowałam jako służba domowa i miałam 3 kolory uniformu .Do każdego taki sam kolor opaski na włosy, specjalne obuwie takiego samego koloru. Włosy musiały być bardzo dobrze upięte, bardzo delikatny makijaż (prawie niewidoczny), zero biżuterii, krótkie i niepomalowane paznokcie. Pracowałam od około 5 rano do 22:30-23:00.

Nie mogłam skończyć pracy ani sie przebrać dopóki wszyscy nie byli w łózkach. Gaszenie świateł w całym domu należało do mnie. Pies miał lepiej. Moim pokojem była prasowalnia. Miałam tam rozkładany fotel i jedna szafkę .Nigdy z nimi nie usiadłam do stołu a jeść mogłam tylko wtedy kiedy oni skończyli i ogarnęłam kuchnię.

Wracając do tematu zazdrości, A. w rozmowie ze mną wspomina że, Pani

niby twierdzi ze nie jest zazdrosna ale tak do końca nie potrafi uzasadnić noszenia fartuszka. W trakcie rozmowy o prace nikt mi o tym nie wspomniał. Pani mi go wręczyła w pierwszym dniu pracy i pokazała gdzie są inne jakby ten mi się pobrudził

(..)

Po kilku dniach rozumiałam dlaczego mam go nosić. Rodzina u której pracuje jest w średnim wieku…nie ma dużej różnicy ze mną. Syn 25 lat. Dwie córki po 30 mężatki i być może też zazdrosne o mężów

Z kolei dla J. która pracowała dla bardzo bogatej rodziny, pamięta:

To był mundurek zupełnie jak na filmach. Nie mogliśmy nosić biżuterii. Wrażenie było straszne, nic wcześniej nie wiedziałam, byłam w szoku. Ale na początku praca wydawała mi się dobra i widziałam inne kobiety ubrane tak a więc to zaakceptowałam.

Ja się zajmowałam sprzątaniem to miałam kilka jednakowych, błękitne w delikatne paseczki. Jak czasem pilnowałam dzieci to zakładałam różowy. Mundurek był obowiązkowy tylko na ich posesji, a w dzień wolny mogłam być bez niego tylko w moim pokoiku nawet na balkon nie mogłam wyjść.

Ukrainka pracująca w Neapolu, przedstawiająca się jako O. przez pięć miesięcy pracowała dla starszego pana, aż do momentu kiedy jego córka postanowiła ją upokorzyć:

Na początku ja nie nosiłam. Potem kilka razy przychodzili goście, ja wychodziłam otwierać. Po miesiącu pracy córka dziadka przywiozła i powiedziała że mam nosić. To była informacja dla gości że ja pracuję w tym domu i jaki jest mój status. To był jakiś były reżyser.

Odeszła jednak z pracy z powodu ciągłego zabiegania i krytykowania.

Ja jadłam na nogach, nie było u mnie stołu gdzie mogę zjeść. On wychował się w restauracjach. Ja jako kelnerka powinnam być gotowa jak on zawoła. Jeszcze ja gotowałam, a jemu nie podobało jak podaje na talerzu.

W bardzo interesującej rozmowie z R. która to pracowała za młodu o pewnej hrabiny, zaczyna ona od braku wyboru:

To z taką pracą to nie jest tak, że ci coś mówią przed, przede wszystkim, bo ja miałam 22 lata i czy mi się podobało czy nie musiałam zaakceptować bo nie miałam gdzie iść. Jak już byłam w pracy to pani się zaprezentowała z ubrankiem i kazała mi nosić. Nie mówiłam nawet za bardzo dobrze jeszcze po włosku więc nie miałam się jak upomnieć o swoje, tak więc że ściśniętym gardłem założyłam sławne ubranko…

(..)

Przy gościach naturalnie tak [nosiłam] a po zakupy ja osobiście nie wychodziłam w tym czymś bo się wstydziłam. Ona to tłumaczyła, że to dla mojej wygody.

Z kolei K. opowiada o kompletnej demarkacji służby od domowników:

W pierwszej pracy nie miałam żadnych praw. Gdy usłużyłam do stołu, miałam siedzieć w kuchni, aż skończą. Nie mogłam oglądać telewizji, nie mogłam wchodzić do salonu gdy byli w domu, moje miejsce było w kuchni. Gdy pod moja opieka były dzieci, wtedy czasem mogłam przebywać w tym samym pokoju co one. Gdy mieli gości to ciągle mnie wołali, abym im usługiwała. Nie było limitu godzin pracy.

To najczęściej kobiety okazywały się podłe w stosunku do pomocy domowych:

Różnie się znęcały. Gdy miały zły humor przeważnie. Na pewno brudziły i nie zważały na nic, zostawiały brudne podpaski na korytarzu razem z bielizna gdy przebierały się w pokoju. Dawały więcej pracy, kazały powtarzać kilka razy tą samą rzecz. Gdy któregoś dnia o godz 23ciej spytałam, czy mogę już pójść, bo źle się czuję, odpowiedz była: Nigdzie nie pójdziesz, będziesz siedziała tak długo, aż ci pozwolę odejść.