Praca pomocy domowej: Francja – wywiady, komentarze

Zamiast opierać się na książkach, artykułach, postanowiłem samemu spytać imigrantów o to jak wygląda dziś a jak wyglądała kiedyś praca w sektorze usług domowych i czy stroje które widzimy tu cały czas na stronie mają jakieś pokrycie w rzeczywistości.

Zaczniemy od Francji. Z przeprowadzonych przeze mnie rozmów można wysnuć wnioski następujące: szczególnie w dużych willach należy zrozumieć specyfikę tej pracy. Jest to praca nieproduktywna, w której niczego się nie wytwarza, nie przynosi zysków dla pracodawcy a jedynie ułatwia się albo nawet uprzyjemnia mu się życie. Służba domowa jest jak chodzące meble, ma ich nie widać ani nie słychać. Nie mogą ze sobą rozmawiać, śmiać się nawet w kuchni.

Pracodawcy wyznają kult pracy. Służąca musi ciągle coś robić, przerwy nie są mile widziane. Co więcej, w pracy w takim domu nie są one zagwarantowane. Do tego dochodzi ciągłe brudzenie oraz przelewanie frustracji na pracowników. Pracodawcy ciągle testują ich wytrzymałość, lojalność przy jednoczesnym braku możliwości awansu.

Z punktu widzenia pracownika najgorsze co może się przydarzyć to bycie mądrzejszym od pracodawcy w dowolnej dziedzinie (na przykład sztuka, kulinaria). Za to można liczyć na przysłowiowy foch.

Większość pracowników w takich domach stanowią osoby z Europy Wschodniej oraz filipinki. Często ściąga się do pracy osoby z krajów gdzie trzeba mieć pozwolenie na pracę we Francji. Stanowi to pułapkę i de facto takie osoby są uwięzione (brak możliwości powrotu, znalezienia innego zajęcia).


Miałem okazję także poznać historię B. która w 2004 przez niedługi czas miała okazję pracować w takim domu. Jak sama pisze, ogłoszenie znalazła poprzez polską gazetę a sama praca miała odbywać się na Avenue Foch w Paryżu.

W dniu kiedy zjawiłam się na umówione miejsce okazało się ze jest nas 18 osób chętnych do pracy w tym domu .Każda pań aplikująca o prace u tych Państwa została wysłuchana po czym przyszła kolej na mnie, muszę dodać ze miałam już sześcioletni okres pracy u rodziny francuskiej burżuazji, notabene bardzo znanej we Francji w kręgach arystokracji i tak zostałam przyjęta do tego domu.

Po przyjęciu do pracy opisała mi jak wyglądał jej ubiór:

Pracę rozpoczęłam odbieraniem dla mnie stroju: obuwia, sukienka biała w niebieskie paseczki przepasana białym paskiem, niezbyt komfortowa bo uszyta ze sztucznej tkaniny i niebieskiego czepka.

Jak wyglądała natomiast sama praca?

Co do moich obowiązków to byłam po prostu przerażona! Osiem sypialni, biuro Pana domu, Biuro pani domu, korytarze i schowki, sześć łazienek, kuchnia w której urzędowała kucharka i dwie pomoce kuchenne (…) kolacje i obiady serwowane zazwyczaj w jadalni zostawiały po sobie góry naczyń do zniesienia do kuchni bo jadali z nimi ciągle zapraszani ludzie.

W takim chaosie i pracy ponad siły wytrzymałam zaledwie 18 dni roboczych – uznałam ze to jest praca dla dwóch albo trzech osób. Sprzątniecie jednego piętra gdzie były cztery łazienki i cztery sypialnie zabierało mi dzień pracy, na drugi dzień wchodziłam na dół i robiłam to samo na dole.

Kuchnię sprzątałam dwa razy dziennie po śniadaniu i obiedzie było bardzo ciężko choć lubię pracować i u poprzedniej rodziny pracowałam sześć lat to tutaj zrezygnowałam. Muszę jednak dodać, że Pani Hrabina była zawsze bardzo miła dla mnie, nigdy nie popędzała mnie do pracy, widziała ze się staram i często mi mówiła ze pracuje dobrze.