Po dwu tygodniach oczekiwania dotarła do mnie przesyłka z pierwszym sezonem Kimora: Life in the Fab Lane. Oczekiwałem (pamiętając reklamę Baby Phat) dostrzec kilka pokojówek pracujących w jej rezydencji. Czy byłem zadowolony z zakupu? I tak i nie. Tak, bo rzeczywiście one tam są. Nie – dlatego, że na kilka godzin materiału, pracownicy domowi zajmują tyle ile jedna reklama w telewizji.
Ale po kolei drzwi dla personelu oznaczone są miłą dla oka tabliczką „wejście służbowe”:
Na początku pierwszego odcinka spotykamy służące w trakcie prania. Widzimy najzwyczajniejszą.. pralkę, żadnych przekombinowanych drogich urządzeń – sprzęt ma spełniać rolę pomocniczą, do profesjonalnego prania Kimora wynajmuje (co widać) profesjonalną firmę.
Co od razu rzuca się w oczy, to, że każda z pokojówek nosi dokładnie taki sam strój – brunatną sukienkę, biały fartuszek i białe buty.
W trakcie jakich czynności widzimy jeszcze służące Kimory? Pakują walizki (a jakże), przynoszą kawę, ale co ciekawe – nie zobaczymy ich w kuchni. To miejsce to akurat królestwo Hassana, szefa kuchni. No chyba, że trzeba tam posprzątać. A którą bym o to poprosił? Mi wpadła w oko ta po lewej, najmłodsza z nich.