Cały dzień w domu

W ksiąźce Trincheras Transnacionales. Experiencias De Luchas Urbanas De La Población Migrante De Origen Boliviano odnalazłem opowieść Cataliny która zmuszona była rozpocząć pracę pomocy domowej:

Dla mnie to było tragiczne, nigdy nie pracowałam w charakterze gosposi i wszystko było dla mnie upokarzające. Od tego momentu kiedy mówią ci że masz chodzić w mundurku, nagle myślisz sobie: co jest nie tak, co to jest?

Z kolei Ana Maria (w ksiąźce Mujeres Migrando: violencias del camino y movimientos de rebeldia wydanej przez baskijskie stowarzyszenie Mujeres con Voz) tak wspomina swoją pracę:

Pani zaczęła traktować mnie, powiedzmy, jak dziecko. Powiedziała mi: „Po co ci więcej wolności, masz tu wszystko, czego więcej ci potrzeba? Oto co masz robić: masz budzić się o 6:30, wstać z łóżka, założyć mundurek, nie zdejmować go do 21:00 kiedy wszyscy pójdziemy do łóżek. Nigdy nie będziesz nosić innych ubrań, po co, skoro możesz być cały dzień w domu.”

W artykule Doncellas internas sin contrato (El Pais, luty 2019) czytamy że wciąż są służące które muszą nosić mundurek i czepek albo odpowiadać na dźwięk dzwonka. Mają niewiele odpoczynku i wszystkie pracują ponad ustalone godziny. Jak wygląda jej typowy dzień? O ósmej rano zaczyna pracę. Przygotowuje śniadanie, sprząta dom i wyprowadza dwa psy, idzie do supermarketu z dwiema listami: jedną dla siebie, drugą dla Señory. Wraca, przyrządza obiad, dalej sprząta, wyprowadza ponownie psy na spacer, służy do stołu. O jedenastej wieczorem idzie spać.

Jedna z nich dodaje:

Pewnego dnia byli na mnie bardzo źli że po kolacji byłam 20 minut w pokoju, upierali się że to pół godziny i mam zrobić im kawę

Inna zaś przybliży nam trzy proste zasady pracy:

Patrz, słuchaj, zamknij się.

Inna z dziewczyn, Sofia twierdzi że jej Pan obserwują ją na kamerach ponieważ nie lubi jak się go oszukuje.

Carolina na koniec dodaje:

W domu było sześcioletnie dziecko które rzuciło we mnie zabawką. Kazało mi ją podnieść. Odmówiłam. Powiedziało do mnie: „rozkazuje ci ją przynieść, jesteś służącą”. Zmroziło mnie.

Na stronie AlcantarillaSocial znalazłem historię jak mogą wyglądać pierwsze dni pracy asistenty w Madrycie. Oddaje głos anonimowej dziewczynie, pochodzącej z jednego z kraju Ameryki Południowej.

Pokojówka w łazienceMłoda kobieta otwiera drzwi służbowe w dużymi domu, udekorowanym ciężkimi i wielkimi tapetami, ciemnymi kotarami i szybami które odizolowują dom o hałasów z zewnątrz. Pani jest wysoka, około 60tki, dobrze ubrana i poważna. Zabiera ją do jej pokoju i mówi że ma włożyć uniform który leży na łóżku. Przebiera się szybko i idzie do salonu gdzie Pani czeka aby przybliżyć jej zadania. Sprzątanie pokoi i łazienek, pranie, prasowanie, układanie ubrań, zakupy, przygotowanie obiadu i kolacji. Pokazuje jej dom. Dwa salony, pięć sypialni, gabinet Pana, trzy łazienki, kuchnie i służbówka. Uczy ją obsługi pralki i suszarki jak lubi mieć poukładane ubrania.

Dni mijają i młoda kobieta zdaje sobie sprawę że nie zdąża przygotować wszystkie w ciągu dnia. Za dużo pokoi do posprzątania, za dużo kryształów do wypolerowania, za dużo jedzenie do przygotowania. Codziennie nastawia budzik odrobinę wcześniej.

To co jej przeszkadza najbardziej to konieczność wychodzenia w uniformie na ulicę. Pani nie pozwala jej się przebierać aby iść na zakupy, więc ma wrażenie że wszyscy się na nią patrzą. Uniform jest odrobinę za duży, ale Pani nie chce kupić nowego. Mówi że jej służąca nie jest tego warta.

Dodaj komentarz