W artykule Señoras que buscan Muchacha autorstwa Geraldina González de la Vega czytamy:
W XXI wieku Meksyk nadal akceptuje niewolnictwo tysięcy kobiet i dziewcząt właśnie dlatego, że są kobietami, nie mają innej szansy w życiu, niż udać się do stolicy lub do jakiegoś wielkiego miasta, aby opiekować się domami i dziećmi bogatych Pań.
Te Panie, które czują się zdruzgotane, gdy nie mają kogoś, kto by podniósł brudne naczynia i ugotował zupę, są częścią błędnego koła i zamykają oczy na niesprawiedliwość, która reprezentuje ich potrzebę. Dziewczyny, w najgorszych przypadkach, są zatrudniane „na posesji” co oznacza, że będą mieszkać w domu Pani która zapewnia im schronienie, jedzenie i odzież (różowy lub niebieski mundurek w zależności od smaku Pani Domu). Dostają połowę wynagrodzenia i przekonanie, że „żyją lepiej”. Użycie mundurka to samo w sobie nic więcej niż upokorzenie, to strój służebności, użycie go oznacza bycie sługą – kimś hierarchicznie gorszym od swojego pracodawcy.
Podobną historię ze swojego życia wspomina Lorenza Gutiérrez Gómez założycielka stowarzyszenia Colectivo de Mujeres Indígenas Trabajadoras del Hogar (COLMITH):
W domu zdałam sobie sprawę, że zostałam wysłana do spania na najwyższym piętrze, gdzie znajdował się mały pokój, a Señora wręczyła mi niebieską sukienkę, a ja jestem szczęśliwa, bo podarowano mi niebieską sukienkę i powiedziałam jej: „założę ją w niedzielę, kiedy pójdę odwiedzić moją rodzinę” , a ona mi odpowiedziała „w tej sukience będziesz tu pracować”. Była to niebieska sukienka z koronką z dwoma kieszeniami z przodu i guzikami… to był mundurek, który tak naprawdę mi dała;. Wiedziałam już, że nie mogę wyjść w tej sukience w niedzielę.
Początki swojej pracy przytacza także Evangelina Corona Cadena w swojej autobiografii Contar las cosas como fueron:
Byłam młoda, miałam około 15 lub 16 lat. pracowałam tam około trzech lat i kiedy w 1957 roku poprosiłam o pozwolenie na pójście na wesele jednego z moich braci nie wróciłam już do nich. Jadałam w kuchni i że zaczęłam używać różowego mundurka z krótkim rękawem i białym fartuchem ponieważ istniała presja, by zaznaczyć różnice społeczne.
W dzienniku El Deforma ukazała się historia kobiety która przez kilka dni pracowała w jednej z posiadłości w Lomas en Tecamachalco w stolicy Meksyku:
Inspekcja
Czekałam około czterdziestu minut przy drzwiach wejściowych, aż uważny strażnik z polecił mi, bym lepiej pojawiła się w tylnych drzwiach domu, aby móc wejść jako pracownik domowy.
Już w środku przeprowadzono mi inspekcję, w wyniku której nie znaleźli narkotyków ani broni i dali mi granatowy uniform z białymi dodatkami i wiktoriański czepek uzupełniający zestaw.
Zakwaterowanie
Dom ma 12 sypialni (każda z własną łazienką), basen, siłownię i bieżnię lekkoatletyczną, więc nie miałam problemu ze znalezieniem miejsca do spania. Dzięki uprzejmości pani Sofii mogłam stworzyć przytulną przestrzeń obok budy dla psa. Pani Sofia rozpoczęła swój pracowity dzień o 12:00, w samą porę, aby poćwiczyć 10 minut na siłowni, porozmawiać z przyjaciółmi w kawiarni i pić wino przez resztę dnia, podczas gdy narzekała na poświęcenie, które robiła dla rodziny.
Zabieranie psów na spacer
Dziś musiałam wyprowadzić sześć Yorkshire Terrierów na spacer. Trochę się denerwowałam ponieważ ulice Tecamachalco wyglądają na opuszczone i wydaje się, że pracownicy domowi to ich jedyni mieszkańcy.
Wyprowadzanie niewielkich i luksusowych psów nie jest łatwe, ponieważ muszę podawać leki przeciwlękowe dwóm z nich i nadzorować dietę śródziemnomorską która jest im podawana. Potem muszę je zabrać do ich osobistej stylistki i włoskiego krawca podczas gdy ja muszę uważać aby nie pobrudzić mundurka od ich sierści ponieważ mam tylko jedną zmianę a nie pozwalają mi być w domu, jeśli jestem brudna.
Jose Antonio Lino Mina w artykule Me quedé sin muchacha! wspomina podsłuchaną rozmowę w sklepie spożywczym Cholula:
– Co się stało? Teraz was umundurowali?
– Tak, Pani powiedziała nam, że zrobiła to, abyśmy czuli się bardziej komfortowo.
– I tak jest?
– Nie, prawda jest taka, że sukienka jest cienka i bardzo niewygodna, ale jak Pani już nam to dała, teraz musimy je zakładać.
W książce Anar a servira Barcelona (Experiencia migratoria i laboral de dones alt aragoneses a través del servei domestic 1945-1965) rozmówcy opowiadają o o trzech strategiach które pozwalają im odejść od piętna noszenia mundurka. Aby unikać bycia zidentyfikowanym jako służąca, Pepita przykrywa mundurek kurtką, gdy wychodzi z domu. Ángeles pokazuje drugą strategię: wybłagała pracodawcę, aby mogła wyjść bez mundurka. Trzecia z nich, Gloria poprosiła o bardzo ładne mundurki które sama wybrała.
W Empleadas de hogar: trabajadoras de tercera clase, książce autorstwa Miguela Bayón i Gregorio Lázaro) zatrudniona dziewczyna opowiada:
Śpię obok wiadra do prania i obok szmatek. Ogólnie fakt, że śpię w tym samym miejscu pracy sprawia, że zwracają uwagę na potrzeby domu. Pani nauczyła mnie tylko szorować naczynia i prawidłowo podawać do stołu ponieważ wygodnie było Jej pokazać się przed jej przyjaciółmi. Wydało mi się, że świat zamknął się przede mną. Coraz bardziej zatonęłam w rozpaczy. Nie byłam nikim więcej, jak tylko mułem roboczym i sama myśl że nie ma innego wyjścia, sprawiła, że nienawidzę życia
W dzienniku La opinion znalazłem historię Nayeli która wyemigrowała z Dominikany do Hiszpanii:
Państwo przyszli po mnie na lotnisko a po przybyciu do domu pokazali mi mój pokój w garażu. Pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam, były dwa mundurki na łóżku i zaczęłam płakać. Spodziewałam się tego, tak, ale to był szok. Ile razy płakałam od tego czasu! Nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę pracować w służbie domowej. Akceptuję to, ale w głębi duszy nie rezygnuję.
Nie jest źle, bo zarabiam około tysiąca euro miesięcznie. Państwo traktują mnie bardzo dobrze, wychwalają mnie, mówią swoim przyjaciołom, że oszczędzam na wodzie, jedzeniu, że jestem ich klejnotem. Dzięki nim udało mi się znaleźć pracę dla mojej siostry w innym domu. Zajmuję się kuchnią, sprzątaniem, prasowaniem i dziewczyną, która ma 25 lat, ale psychicznie siedem. Po śniadaniu i sprzątaniu, kierowca zabiera ją do specjalnej szkoły aż do trzeciej po południu. Rano sprzątam kuchnię, odkurzam, przygotowuję śniadanie dla Państwa, wkładam pralkę i zmywarkę, robię zakupy.
Przenieśmy się na koniec do Włoch.
W I latinoamericani a Genova autorstwa Salvatore Vento pracownica wspomina swoją pracę tymi słowami:
W pierwszej pracy którą znalazłam, Signora mnie upokorzyła. Powiedziała mi, żebym włożyła mój fartuch i wyszła na ulicę razem z nią.
W książce Adolescenti e donne nell’immigrazione czytamy relację:
Przyjechałam do Włoch w 1993. Kiedy założyłam fartuch, miałam siedemnaście lat. Pracuje tu jako pokojówka! Naprawdę nie mogłam sobie tego wyobrazić!
Ostatnią historią jest fragment książki Qui noi viviamo: migranti:
Oni jedli na tarasie a ja musiałam jeść sama w kuchni (…) Babcia była dla mnie bardzo dobra, ale jej córka, „dama”, była rasistką, która lubiła mi rozkazywać. Dzieci były niegrzeczne, traktując mnie jak służącą. Mieszkałam tam w pokoju z łazienką i łóżkiem na piętrze willi. Musiałam założyć mundurek. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że będę tak pracować. Kiedy go dostałam, poczułam się źle, poszłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać.