Po dłuższej przerwie blog wraca do życia; witajcie z powrotem. W poszukiwaniu zatrudnionych pomocy domowej wybrałem się w okolice Foz i Nevogilde, dzielnic z przepięknym widokiem na Atlantyk. Wyobrażałem sobie jak by tu mieszkać. Wstajesz rano, podchodzisz do okna i widzisz ocean. Cudownie. Ciekawie czy to samo powiedzą zamieszkujące tu służące?
Zacząć trzeba od tego, że (w odróżnieniu od Lizbony, z którego wpisu niestety nie będzie) Porto jest miejscowością tradycyjną, w rozumieniu – spójną etnicznie. Empregada doméstica powinna być także biała, no może o lekko ciemniejszym kolorze skóry. Nie spotkałem ani jednej całkowicie czarnej.
Na pewno jest ich mniej (albo przynajmniej mniej się rzucają w oczy) niż w bogatszej Hiszpanii. Salamanca w Madrycie, albo Sarrià-Sant Gervasi w Barcelona to były miejsca, w których co chwilę pojawiała się jakaś umundurowana służąca. Jadąc do Portugalii, a ściślej do Porto zastanawiałem się czy w ogóle spotkam na ulicy ich charakterystyczne stroje. „Wystraszyła” mnie trochę treść książki Fadas no lar – O reconhecimento do trabalho doméstico autorstwa Vanessy de la Blétière która stanowczo stwierdziła że w strefie publicznej nie stosuje się już mundurków, czasem jeszcze są one używane w domu.
Postawiłem sobie za cel (między zwiedzaniem rzecz jasna) zweryfikowanie tej tezy i mogę stwierdzić że była ona mylna. Mimo że typ ubioru nie jest tak rygorystyczny jak w zamożnych dzielnicach wspomnianych miast hiszpańskich, są one dalej widoczne na ulicach.
Gdzie można je najczęściej spotkać? Na R. do Mal. Saldanha i na równoległej do niej R. de Gondarém, a także idących pod gorę Rua do Molhe i Rua do Crasto. Przy obu tych ostatnich zlokalizowane są popularne sklepy spożywcze, a jak wiadomo jednym z wielu obowiązków zatrudnionych pomocy domowych jest robienie zakupów. Opracowanie ścieżek przemieszczania się interesujących mnie osób było podstawą.
Czy mi się to udało? I tak i nie. Jak już mówiłem, portugalskie pomoce domowe nie są najczęściej zmuszane do noszenia kompletnego uniformu na ulicy. Najczęściej jest to sama robocza sukienka, dodatkowy fartuch pojawia się okazjonalnie.
W godzinach wczesno-porannnych służące wyprowadzają psy. To jest właśnie podstawowy problem Porto. Mimo że miasto jest bez przerwy sprzątane, chodniki zamiatane (ręcznie i maszynowo), trzeba non stop patrzeć pod nogi, a w szczególności w pobliskim parku. Po prostu jest zasrane. Jednego dnia to chyba dwa razy wszedłem w jakiejś psie gówno, dobrze że miałem możliwość umycia buta (nie pytajcie gdzie…).
Jedną z pierwszych kobiet służących (stawiam że to Ukrainka, albo inna pokrewna narodowość z Europy Wschodniej) była ta oto blondynka, na oko 35 lat, ubrana w niebieską roboczą sukienkę z białymi mankietami.
Mimo wczesnych godzin około południowych wyglądała na przemęczoną. Uniform miała raczej niskiej jakości co do jego wykonania i raczej nie dodawał jej uroku w oczach potencjalnych kandydatów na męża. Mimo jednej siatki, współczułem jej powrotu do domu, myśląc sobie, że w większymi zakupami taka wspinaczka nie byłaby dla niej fajna.
Następnego dnia zobaczyłem ją. Młoda zgrabna dziewczyna, długie fajne nogi, pochodząca być może z jakiegoś kraju Ameryki Południowej. Grymasu na twarzy żadnego nie dostrzegłem. Ubrana była w różową dość krótką sukienkę a do tego miała biały fartuszek zawieszony na szyi i zawiązany w talii.
Najczęściej spotykałem jednak ją. Podczas powrotu do domu z zakupami, czy też na spacerze z psem. Również miała niezłą wspinaczkę do pokonania. Ubrana była w kompletny uniform w kolorze szarym i wyglądała na taką która nie lubi swojej pracy i na pewno nie lubi wychodzić przy prawie 30 stopniach w długiej brzydkiej sukience i niewygodnym fartuchu.
Kolejną z nich była Filipinka. Podobnie jak w Hiszpanii także i tutaj ceniona jest posłuszność i pracowitość dziewczyn z tego kraju. Nie mają też problemu z noszeniem uniformów
Uniform często stosowany w Hiszpanii miała na sobie ta kobieta która wyszła na zakupy razem ze swoją familią. Nieważne czy to duże zakupy czy tylko jedno małe opakowanie warzyw. W tym domu służąca zawsze ma mieć na sobie kompletny mundurek.
Kiedy czas na zakupy minął, warto było też sprawdzić co się dzieje w oknach. W jednym z nich zobaczyłem zmęczoną służącą zastanawiającą się zapewne co najpierw zrobić. Nawet pomimo nieobecności Pani, o zrzuceniu niegustownego stroju nie może być mowy.