Moją rozmówczynią jest Ola, która to niedawno poczyniła wpis na swoim blogu dotyczący pracy pokojówki: http://www.redesignyourlife.pl/2013/08/become-maid-work-in-hotel-zostan.html. Skorzystałem z okazji i zadałem więcej pytań, dotyczących pracy w hotelu sieci Ramada, a dokładniej mówiąc – obiekcie położonym w przepięknym otoczeniu lasów Turyngii.
Administrator Czarnobialy.pl (A): Witaj Olu. Zacznijmy od kwestii nazewnictwa. W języku polskim można doszukać się conajmniej kilku określeń na twoją profesję. Pani pokojowa, pokojówka, sprzątaczka, pracownik służby pięter, pracownik housekeepingu.
Czemu dla niektórych określenie sprzątaczka (w domyśle: hotelowa) to coś pogardliwego, obraźliwego, a „pokojówka” już nie? Przecież trud wykonywanej pracy nie zmienia się wprost proporcjonalnie wraz z poprawnością polityczną stosowanego nazewnictwa?
Ola (O): Witam serdecznie. Wydaje mi się, że cały problem bierze się z kwestii nazewnictwa i wytworzonych stereotypów. Sprzątaczka była w szkole, w bloku sprzątała sprzątaczka i zawsze, gdy mówiło się o zawodzie sprzątaczki w dużo młodszym towarzystwie nic nie wiedzącym o życiu, słowo sprzątaczka często nie było powodem do dumy. Ale dlaczego? Tego nie wiem, i nie potrafię jasno odpowiedzieć na to pytanie. Myślę że jest to jakaś dziwna forma słowna wytworzona przez społeczeństwo. Każda z tych kobiet czy też ludzi (bo i mężczyźni pracują w takich profesjach), zajmuje się sprzątaniem, jakby tego piękniej w słowa nie ubrać.
(A): Przejdźmy teraz do samej pracy. Nie będę zanudzał pytaniami „dlaczego” akurat taka praca (bo z definicji każdą pracę, wybiera się aby „sprzedać” swoje umiejętności) ale przejdę do konkretów. Czy sprzątanie w hotelu przekłada się na porządek w domu?
Czy swoje własne lokum także potrafisz ogarnąć w 20 minut nie zapominając o kącie przekrzywienia poduszki na kanapie? Czy wręcz przeciwnie, wiedząc, że nikt tego sprawdzać nie będzie zostawiasz bajzel aby czuć się w nim dobrze?
(O): Myślę, że dziś zawód pokojówki rzadko wykonuje się, by sprzedać swoje umiejętności. Żyjemy w czasach ciągłej migracji i często, na obczyźnie to jedna z niewielu dróg, jakimi możemy zacząć coś budować dla siebie.
Przed wyjazdem do hotelu do pracy, wydawało mi się, że sprzątam dokładnie. I to jest dobre określenie – wydawało mi się. Okazało się, że dopiero praca w hotelu na stanowisku pokojówki nauczyła mnie sprzątania wszędzie. Otworzyła oczy znacznie szerzej niż były otwarte. Myślę, że taka praca bardzo przekłada się na porządek w domu, a na pewno przełożyła się u mnie. Zrobiłam się dużo dokładniejsza i bardziej „upierdliwa”, jeśli chodzi o porządek. Potrafię zrobić porządek szybko, ale w domowym zaciszu raczej nie korzystam z tej umiejętności, nigdzie mi się nie śpieszy.
(A): Czy wchodząc do pokoju, czy też łazienki byłaś w stanie określić czy mieszkał tam mężczyzna czy kobieta? Czy obie płcie potrafią zostawić po sobie jakieś charakterystyczne „artefakty”? Krótko mówiąc, kto (i w jaki sposób) bardziej brudzi w hotelu? Płeć piękna czy brzydka?
(O): Zdecydowanie tak. Kobiety robią wokół siebie dużo większy bajzel…
(A): A odnośnie samego sprzątania? Jakich czynności nie cierpiałaś podczas sprzątania? Tych powtarzalnych jak ścielenie łóżek i odkurzania czy też nieprzyjemnych niespodzianek jak wymioty czy też toaleta brutalnie zaatakowana – pozwolę sobie użyć brutalnego słowa – sraczką? Jakiego typu najokropniejsze rzeczy tego typu zdarzyły Ci się w pracy?
(O): Sraczka w hotelu, w którym ludzie piją co dają, jedzą co popadnie bo im wolno, bo to hotel, to zupełnie normalna sprawa – fajnie było jak jej nie było. A na poważnie, to myślę, że wymioty potrafiły być niespodzianką, szczególnie że widziałam jak reagują koleżanki po fachu, choć przyznam że ja osobiście nigdy takiej nie dostałam.
(A): Czy sprzątanie przy gościu jest krępujące? Jakiś czas temu byłem w hotelu, gdzie młoda dziewczyna podczas mojej obecności na kolanach czyściła toaletę. Zrobiło mi się trochę jej żal… dobrze że zostawiłem ją w stanie zadowalającym, ale pewnie i znajdą się tacy, którzy by czerpali satysfakcję obserwując na przykład zmaganie pokojówki z niedokładnie wycelowanym penisem w muszlę klozetową. Jakie są twoje odczucia? Wstydziłaś się, jak ktoś obserwował twoją pracę czy po prostu robiłaś swoje?
(O): Nigdy nie miałam problemu ze sprzątaniem przy gościach – ja robiłam swoje, a czy oni w tym czasie mieli ochotę mnie poobserwować, czy też zająć się sobą, to była ich sprawa. Choć to mężczyźni dużo częściej wpatrywali się w moją pracę lub we mnie, gdy już nadarzyła się okazja bycia z gośćmi w jednym pokoju. Mnie to nie krępowało, choć wyobrażam sobie, że wiele dziewczyn może.
(A): Nawiązując do poprzedniego pytania – czy uważasz, że goście hotelowi bardziej złośliwie brudzą, bo wiedzą, że ktoś to za nich posprząta? To jakaś forma odreagowania za zapłacony rachunek, czy prostackie bezmyślne zachowanie „bo mi wolno” ?
(O): Taką tendencję przejawiają przede wszystkim kobiety, bo przyjechały „paniska” i strugają nie wiadomo kogo, a biedna pokojówka po nich posprząta. Mężczyźni częściej dziękują za posprzątanie, częściej dają napiwki, częściej są serdeczni. Choć wyjątkiem są młode pary, które za przeproszeniem wyrywają się z domu rodziców, żeby się „popieprzyć” w hotelu.
Od razu wiesz, że znalazłeś się w takim pokoju – syf wszędzie, butelki po alkoholu, łazienka cała w wodzie, ręczniki przemoczone, smród, jakby dopiero dziś ta dwójka się domyła, nie wspominając o zużytych gumkach leżących na podłodze (bo przecież ciężko wyrzucić do kosza, który pokojówka zabierze – niech sobie trochę popatrzy i podotyka).
(A): Okej, zostawmy pokojowe kibelki i przyjrzyjmy się pokojówce jako „całości”. Jak wyglądał twój strój roboczy, znaczy się uniform działu housekeeping. Jaki miał kolor, z jakich elementów się składał? Co można było nosić, a co trzeba było?
(O): Na początku – przez pierwszy miesiąc – robiłam w białych lnianych spodniach i białej koszulce i zdecydowanie było to najwygodniejsze rozwiązanie. Później dostałam swój granatowo biały przydział w postaci sukienko-koszuli i białego fartucha. Totalnie niewygodny strój, ale wymagany latem w hotelu. Do tego białe buty, jakieś zwykłe tenisówki, i skarpetki, oczywiście białe lub granatowe. Tego nie przemyśleli do końca i uważam, że strój pokojówki POWINIEN składać się ze spodni i koszulki. Zawsze.
(A):Uważasz tak w ogóle, że strojenie pokojówek w róźnego rodzaju kłopotliwe uniformy, typu długie sukienki, pokaźne fartuszki, czy niekiedy jakieś tiary/opaski/czepki jest potrzebne, skoro do sprzątania najwygodniejszy byłby dres? To tylko kwestia snobistycznej prezencji personelu w danym wielogwiazdkowym hotelu, czy też forma podporządkowania?
(O): Jak wyżej napisałam – jest to kompletnie niepotrzebne, i nie mam pojęcia od czego to zależy. Chyba lubią utrudniać życie innym w każdej sferze, bo jak inaczej nazwać kłopotliwy uniform, w którym ciągle oglądasz się czy dobrze wszystko leży, czy nic się nie przekrzywiło, zamiast zająć się pracą? Myślę, że tutaj ważna powinna być kolorystyka, ograniczona i określona, ale bez przesady z fartuszkami i innymi „bzdetami”. Tak jak kelnerki mają spodnie i kamizelkę, tak i pokojówki powinny w swojej pracy nosić spodnie.
(A): Dziękuję za rozmowę.