A więc czas na kolejną porcję informacji co mi się podobało a co nie podobało w trzech ostatnich odcinkach Devious Maids.
Nie spodobała mi się rola (pomysł na postać) Julie w szóstym odcinku. Przede wszystkim – zbyt zadbana jak na pomoc domową, motyw z pożyczaniem czegokolwiek od sąsiadów zwyczajnie głupi. Jako kochanka Sama? Za Szybko! Osoba wprowadzona tylko po to aby wymusić na Carmen poczucie winy.
Podobała mi się za to scena, w której Zoila wybiera się ze swoją Panią do poprzedniego męża. Jego służąca ma bardzo klasyczny i niekomfortowy uniform składający się z szarej sukienki, białego fartuszka oraz czepka na głowie.
Nie podoba mi się już postać Remiego. Wspaniały syn okazuje się zwykłym zarozumiałym ćpunem, nie wartym Valentina. Sama Valentina w odcinku siódmym powinna się już co do tego przekonać i nie czekać na jego powrót z odwyku. Zresztą, ona jest tak słodka i głupiutka (motyw z „proszkiem”), że nawet jak by to zrobiła i tak bym jej wybaczył.
Podoba mi się wątek Marisol i Rosie współpracującej przy odkrywaniu kto zabił Florę. Nawet pomijając fakt, że nie obyło się bez drobnego szantażu (smsy na telefonie), układ dwóch wścibskich kobiet działa zadziwiająco dobrze.
Nie podoba mi się za to, że jest za mało Flory. Tak naprawdę, to do tej pory widzieliśmy ją może.. minutę? Dwie? I to na 8 dotychczas wyemitowanych odcinków!
Polubiłem za to Odessę. Jej nieco ckliwa historia o byciu baletnicą pokazuje w końcu jej ludzką twarz, choć i tak powinna gonić Carmen do roboty!
Ciekawe też co się stanie z „jajeczkiem”, jeśli oglądaliście ostatni odcinek…