Devious Maids – Setting the Table

W niedzielę (poniedziałek) emisję miał drugi odcinek Devious Maids. W tym wpisie przedstawię kilka uwag z nim związanych. Przede wszystkim rzuca się w oczy olbrzymi skok jakościowy. Przyznaję (może z racji wygórowanych i długich oczekiwań) byłem nieco rozczarowany narracją w odcinku pilotowym. Drugi odcinek to już zupełnie inna liga. Zarówno pod względem reżyserii, samych scen i gry aktorskiej jest zdecydowanie lepiej.

W tym tygodniu nie było miejsce dla Flory (pojawi się ona w trzecim odcinku). Zmieniłem natomiast nastawienie do bohaterek. Gra Carmen wydawała mi się na początku infantylna, ale w nowym epizodzie dostrzegłem tu prawdziwy popis gry komediowej (w szczególności w scenie z pianinem). Rosie, którą uważałem za kompletnie zbędną od teraz widzę w zupełne innym świetle – jej cyniczne spojrzenie i lekko udawany akcent są po prostu świetne!

Scena między Marisol i Adrianem tryska prowokacyjnym erotyzmem. Potwierdza się moje odczucie, że Adrian jest jakimś zboczeńcem seksualnym, ale nie sądzę, że mógł zabić swoją poprzednią służącą. Ale coś o tym na pewno wie. Ostatnia scena w której pali list Flory ma w sobie nutkę takiego demonizmu.

Jednakże najciekawszym wątkiem była relacja w domu Delatour. Pierwsze co się rzuca w oczy – jeśli producenci chcieli abyśmy nie lubili Zoily, matki Valentiny – to im się to absolutnie udało. Jeśli chcieli, abyśmy pokochali młodziutką bohaterkę graną przez Edy Ganem – udało im się to tym bardziej.

Co więc się dzieje w mojej ulubionej rezydencji? Na początku Valentina podsłuchuje jak Remi zamierza iść do kina na pokaz klasycznych czarno-białych filmów. Popisuje się znajomością Hitchcocka i wieczorem dołącza do Remiego i jego przyjaciół.

vemi1

Oczywiście nie spodobało się to matce, który od początku jest przeciwko spotykania się swojej córki, jakby nie było, ze swoim pracodawcą. Argument był wredny i jakże celny – czy (do córki) koledzy Remiego wiedzą, że szorujesz mu toaletę? No właśnie.. o tym Valentina na pewno im nie wspomniała. Podczas czesania włosów Genevieve, Zoila podsuwa między słowami pomysł dla swojej pracodawczyni, aby zorganizować przyjęcie w domu. Obsługę „kateringową” goście mają już zapewnioną – od czego są matka i córka pracujące w domu. Gorzej (dla młodej), że Valentina dowiaduje się o tym po fakcie.

vemi2

Mina jak i zachowanie Valentiny, która została upokorzona zarówno przez matkę jak i towarzystwo (przychylne do niej jeszcze poprzedniej nocy) rozczuliło mnie zupełnie. Aż mi się żal zrobiło dziewczyny. Nie dość, że musiała przyznać się do tego czym się zajmuje, to także dała się poniżyć. Okazało się, że nie jest żadną koleżanką, ale tylko służącą w tym domu, której można kazać z szyderczym uśmiechem (patrz jedna z dziewczyn) przynieść piwo. Ale wbrew emocjom przyznam, że w swoim uniformie wygląda naprawdę uroczo, nawet kiedy się złości.

vemi3

Dla Valentiny odcinek kończy się wyznaniem dla Pani Domu o miłości do jej syna ci co mnie zadziwiło w tej rozmowie – Genevieve zamierza jej pomóc w zdobyciu serca ukochanego. Będę z całego serca jej  w tym kibicował już za tydzień. Bo jak to określiła matka Remiego – bycie pokojówką nie definiuje to kim jesteś, ale co robisz.

2 comments

  1. MDNA

    Dla mnie Valentina to najbardziej irytująca z wszystkich postaci. Nie dość, że jest impertynencka i próbuje manipulować obiektem swoich uczuć, to jeszcze jest strasznie naiwna. Sama jest winna swojego upokorzenia, matka ją ostrzegała, ale ona nie chciała słuchać, wolała kombinować i proszę jak na tym kombinowaniu wyszła.

    • Czarnobiały Post author

      Bez przesady. Że niby kobiety nie działają według zasady po trupach do celu? Ale liczne w sieci spojlery i moja własna wiedza, świadczą jednak o tym, że kombinowanie wyjdzie jej na dobre!

      P.S. – dokonałem pewnego skrótu twojej wypowiedzi, nie miej mi tego za złe.

Dodaj komentarz